niedziela, 7 kwietnia 2013

Rozdział 1


- Kochanie, pośpiesz się proszę! – krzyknęłam , pukając w drzwi łazienki w której był mój ukochany Lucas.
- Mówisz i masz – powiedział mój chłopak otwierając drzwi od łazienki i opierając się o framugę drzwi.
- Wreszcie – wywróciłam oczami – Gotowy?
- To raczej ja powinienem się o to zapytać Ciebie – zmierzył mnie od dołu do góry.
- No co? Źle wyglądam? – przełknęłam głośno ślinę i spojrzałam na niego z przerażeniem.
Czyżby moje dwu godzinne szykowanie się na to spotkanie okazało się klapą?
- Ja nic takiego nie powiedziałem – nachylił się nade mną i dał czułego buziaka w policzek – Jak zwykle wyglądasz ślicznie tylko … - spojrzał na mnie – może zamiast trampek, wygniecionej koszuli i jeansowych spodenek ubrałabyś sukienkę?
- Maddy to moja przyjaciółka, nie muszę się dla niej stroić… Poza tym to mój styl – odpowiedziałam.
- Tak, tak wiem kochanie. Na każdym troku musisz pokazywać swój twardy charakter – westchnął i położył swoją rękę na moim ramieniu – Ale nie zapominaj, że mamy poznać chłopaka. Sławnego Justina Biebera! – krzyknął piskliwym głosem naśladując jedną z fanek.
- Jesteś chory – zaśmiałam się po czym chwyciłam rękoma jego policzki i dałam mu soczystego buziaka w usta – Skoro tak Ci na tym zależy no to ubiorę już tą głupią sukienkę.
Trzeba się w końcu jakoś zaprezentować i chociaż na jeden dzień zmienić swój image.
Skierowałam się więc do swojego pokoju i wyjęłam z szafy czarną sukienkę do połowy uda. Założyłam ją i spojrzałam na siebie w lustrze, które stało w pomieszczeniu.
- Wyglądam strasznie – pokiwałam przecząco głową i schowałam twarz w dłoniach.
- Nie prawda, jesteś śliczna – poczułam czyjeś ciepłe dłonie na swoich biodrach.
- Oh, kochanie – wyrwałam się z jego uścisku i odwróciłam przodem do niego – Kocham Cię – wyszeptałam, wspinając się na palcach aby móc ucałować jego nosek.
Lucas objął mnie i mocno przytulił do siebie.
- Koniec czułości kochanie bo inaczej się spóźnimy – zaśmiałam się i odsunęłam od chłopaka w poszukiwaniu butów – Które? – wskazałam palcem na gromadkę butów stojących pod ścianą.
- Te czarne – wskazał palcem na czarne sandałki na koturnie.
- Okej – podeszłam do butów i wsunęłam je na nogi – Gotowa.
Chwyciłam Lucasa za rękę i po schodach skierowaliśmy się na dół.
- Mamo, my wychodzimy – krzyknęłam do rodzicielki która kręciła się po kuchni.
- Bawcie się dobrze!
Wyszliśmy z domu, zamykając za sobą drzwi i weszliśmy do samochodu Lucasa.
W końcu ruszyliśmy. Oparłam głowę o szybę i przymknęłam oczy.
- Wszystko ok.? – zapytał mój ukochany.
- Tak a dlaczego pytasz? – wyprostowałam się i usiadłam wygodnie w fotelu.
- Jesteś jakaś taka … Nieobecna. Stresujesz się tym spotkaniem? – zapytał.
- Nie, ależ skąd! To moja przyjaciółka więc …
Ehh, w sumie miał rację stresowałam się. Maddy zawsze była we wszystkim lepsza ode mnie. Była piękna, miała idealną figure, mnóstwo kasy … Ale kochałam ją , szczerze kochałam.
Dotarliśmy na umówione miejsce. Zatrzymaliśmy się przed restauracją. Lucas wyszedł pierwszy z samochodu i otworzył mi drzwi.
- Ale z Ciebie gentelman kochanie – zaśmiałam się i chwyciłam rękę którą mi podał abym mogla łatwiej wyjść.
Splotłam nasze dłonie i dumnym krokiem weszliśmy do restauracji. Fakt, faktem bywałam wcześniej w tak luksusowych miejscach ale to przechodziło wszystkie ludzkie granice. Wszystko zrobione w szkole, błyszczące żyrandole … Piękny wystrój.
Rozglądaliśmy się w poszukiwaniu pary zakochanych. No i wtedy ich zobaczyłam. Dwoje idealnie dobranych ludzi, trzymających się za ręce.
- Chodź – pociągnęłam Lucasa za rękę kierując się w stronę stolika przy którym była Maddy z Justinem.
- Kochanie! – krzyknęła Maddy i rzuciła się w moją strone.
Objęłam ją mocno i oparłam głowę na jej ramieniu.
- Tęskniłam – szepnęłam.
Tak dawno się nie widziałyśmy. Od kiedy ona się wyprowadziła to wszystko było takie bezbarwne. Jak dobrze że mam Lucasa bo inaczej bym chyba na głowę dostała.
Dałam jej buziaka w policzek i dokładnie zaczęłam przyglądać się jej twarzy. Była taka szcześliwa no i jak zwykle wyglądała przepięknie. Fajnie jest mieć taką przyjaciółkę. Nawet nie zauważyłam kiedy przy naszym boku pojawił się jej towarzysz.
- Vivi , Justin poznajcie się – powiedziała Maddy , a my z Justinem spojrzeliśmy na siebie.
Nasze spojrzenia się spotkały. Jak mam w zwyczaju zaczęłam dokładnie analizować każdy centymetr jego twarzy – był idealny. Boże, Viv co Ty gadasz?! Ogarnij się.
Potrząsnęłam głową i wyciągnęłam rękę w stronę chłopaka.
- Justin – powiedział, uśmiechając się.
- Vivienne ale znajomi mówią do mnie Vivi, miło mi – odwzajemniłam uśmiech.
- Justin, a to jest chłopak Vivi, Lucas – przyjaciółka odciągnęła ode mnie swojego chłopaka a ja zajęłam miejsce przy stole.
Po chwili wszyscy dosiedli się do mnie.
- My już zamówiliśmy dla Was jedzenie – powiedziała Maddy śmiejac się.
- No tak, znasz mnie jak nikt inny- pokiwała przecząco głową i również się zaśmiałam – Opowiadaj, co tam się działo jak Cię nie było? – zapytałam patrząc na nią, sama na sobie czułam wzrok Justina, ale zignorowałam to.
- Tyle się wydarzało, że chyba do wieczora nie zdążyłabym Ci tego wszystkiego powiedzieć – westchnęła podekscytowana.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że jesteś szczęsliwa – przeniosłam wzrok na Justina i posłałam mu serdeczny uśmiech w zamian za to że uszczęśliwia jedną z najbliższych mi osób.
- Lepiej Ty opowiadaj jak Wam się układa  gołąbeczki – powiedziała Maddy chichocząc pod nosem.
- Jest cudownie – spojrzałam na Lucasa i chwyciłam jego rękę. W odpowiedzi on pogłaskał kciukiem wewnętrzną stronę mojej dłoni.
- Popatrz jak wszystko nam się zaczyna układać – przerwała na chwilę gdyż kelner przyniósł zamówienie.
Na talerzach znalazł się kurczak w jakimś sosie, podejrzewam że koperkowym. Maddy zawsze potrafiła trafić w mój gust. Po chwili kelner doniósł nam napoje.
- No i wszystko zaczyna nam się układać – zaczęła ponownie – Obie mamy wspaniałych chłopaków, cudowne życie i … Jeny – westchnęła z uroczym uśmiechem na twarzy.
- Masz rację, w końcu coś nam w życiu wyszło – zaśmiałyśmy się obie.
- Justin, co Ty taki spokojny? Przecież nie możesz się wstydzić Vivianne – Maddy szturchnęła Justina a on od razu się otrząsnął.
- Przecież się jej nie wstydzę – uśmiechnął się – Po prostu tak jak Lucas nie chcę Wam przeszkadzać w rozmowie. Dawno się nie widziałyście musicie się nagadać – odpowiedział chłopak.
-  Cały Justin – dziewczyna pokręciła przecząco głową i skierowała swój wzrok ponownie na mnie – Mam dla Ciebie niespodziankę – powiedziała.
- Dla mnie? – powiedziałam z zaskoczeniem.
- Tak. Wszyscy doskonale wiedzą, że zbliżają się Twoje urodziny i z racji tego mam dla Ciebie prezent.
- Maddy … Przecież wiesz że … - dziewczyna nie pozwoliła mi skończyć i weszła mi w zdanie.
- Cała nasza czwórka jedzie na Malediwy – krzyknęła radośnie.
- Co?! Chyba oszalałaś – schowała twarz w dłoniach.
- Nie… Jedni na urodziny dają Ci biżuterię, ubrania, kase a ja po prostu funduję Tobie i sobie wakacje. Nie możesz mi odmówić.
- A właśnie, że mogę. To jest za drogi prezent rozumiesz? – westchnęłam.
- To jest prezent taki sam jak każdy inny – wtrącił się Justin.
Spojrzałam na zasmuconą twarz przyjaciółki i zamknęłam oczy.
- Dziękuję Maddy, to  na prawde wspaniały prezent. Będziemy się swietnie bawiły – uśmiechnęłam się życzliwie i przytuliłam ją mocno do siebie.
„Wspaniały prezent” gdybym tylko wtedy widziala co mnie czeka nigdy bym się nie zgodziła na tę wycieczkę.
- Tak się cieszę, że się zgodziłaś! Za tydzień w sobotę wylatujemy.
- No chyba oszalałaś! Mówisz mi to dopiero teraz? Przecież ja nie zdążę nic załatwić, boże …- pokiwałam przecząco głową na co wszyscy zaczęli się śmiać.
- Ja Ci pomogę ze wszystkim kochanie – usłyszałam jak głos mojego ukochanego otula moje uszy.
- Co ja bym bez Ciebie zrobiła – uniosłam głowę trochę wyżej i pocałowałam go w kącik ust.
W restauracji siedzieliśmy jeszcze około godziny. Ten czas spędziliśmy na wygłupianiu się, śmianiu i gadaniu o byle czym. Czułam że stajemy się grupą  dobrych przyjaciół. I kiedyś się martwiłam, że kiedy wraz z Maddy znajdziemy sobie chłopaków to wtedy nasza przyjaźń legnie w gruzach. Jak widać niepotrzebnie … Przynajmniej mam taką nadzieję.



____________________________________________________
Nie pisałąm prologu od razu zaczynam od 1 rozdziału. 
Wiadomo, że na początku to musi się rozkręcić :D
ale obiecuje że potem bedzie mega ciekawie :D
Wszelkie pytania kierować tu : 

sobota, 6 kwietnia 2013

Bohaterowie


Vivienne Gerritsen
ur. 27.09.1994r.


Justin Bieber
ur. 01.03.1994r.



Maddy Willson
ur. 09.12.1995r.


Lucas Morgan
ur. 07.04.1994r